Obrzędy i tradycje kujawskie
![]() |
Oczepiny |
Obrzędowy
okres świąt związanych
z Bożym Narodzeniem trwał od 24 grudnia do 2 lutego. Jakkolwiek obchody świąt
wyznaczała liturgia kościelna, w obrzędowości ludowej obok elementów
religijnych zachowało się jeszcze wiele zwyczajów, wróżb, przesądów i
przepowiedni sięgających czasów przedchrześcijańskich.
Na wieczerzę wigilijną zgodnie z tradycją podawano zawsze dziewięć potraw: zupę z suszonych śliwek z kluskami, jagły, kapustę z grzybami, groch, śledzie, jabłka, orzechy - plony pól, lasów, sadów i wód. Stół nakrywało się białym lnianym obrusem, pod którym rozłożone było siano i kilka drobnych monet. Przygotowane potrawy podawał gospodarz domu. Gospodyni nie wstawała od stołu, by kury wiosną chętniej siadały na jajkach. Z każdej potrawy odkładano trochę do glinianego naczynia dla krów. Przed wieczerzą wszyscy domownicy życząc sobie nawzajem pomyślności, łamali się opłatkiem, po czym zasiadali do stołu.
Na wieczerzę wigilijną zgodnie z tradycją podawano zawsze dziewięć potraw: zupę z suszonych śliwek z kluskami, jagły, kapustę z grzybami, groch, śledzie, jabłka, orzechy - plony pól, lasów, sadów i wód. Stół nakrywało się białym lnianym obrusem, pod którym rozłożone było siano i kilka drobnych monet. Przygotowane potrawy podawał gospodarz domu. Gospodyni nie wstawała od stołu, by kury wiosną chętniej siadały na jajkach. Z każdej potrawy odkładano trochę do glinianego naczynia dla krów. Przed wieczerzą wszyscy domownicy życząc sobie nawzajem pomyślności, łamali się opłatkiem, po czym zasiadali do stołu.
Po spożyciu
wieczerzy wigilijnej każdy z domowników wyciągał spod obrusa pojedyncze
źdźbło siana na wróżbę długiego lub krótkiego życia: kto wyciągnie
najdłuższe źdźbło, będzie żył najdłużej. Dzieci sięgały pod obrus po
przeznaczone dla nich drobne pieniądze. Wierzono powszechnie, że kłótnia w
Wigilię jest wróżbą niezgody przez cały rok. Gdy w noc wigilijną świecą
gwiazdy to znak, że kury przez cały rok będą się dobrze niosły. Jeśli
jest pochmurno - to krowy będą cały rok dojne.
W
pierwszy dzień świąt rano gospodyni zanosiła krowom do obory kolorowy
opłatek, najczęściej czerwony i odłożone w czasie wieczerzy potrawy.
Powszechnie mniemano, że w noc wigilijną krowy mogą przemówić, co miałoby być
przywilejem wynikającym z ich obecności przy narodzeniu Dzieciątka. W drugi
dzień świąt gospodarz idąc do kościoła opasywał się powrósłem ze słomy.
Po powrocie do domu słomą obwiązywał wszystkie drzewa w sadzie, by obficie
rodziły i aby owoce nie były robaczywe. Dni świąteczne i następne aż do Trzech
Króli były wypełnione gwarem i hałasem. Cała społeczność wiejska brała udział
we wszystkich praktykowanych obrzędach i zwyczajach.
W okresie
Bożego Narodzenia kilkuletni chłopcy chodzili po wsi z szopką. Przed I
wojną światową wystrój szopek był bogaty, a figurki w nich występujące były
niekiedy rzeźbione i poruszały się za pociągnięciem sznurka, umocowanego do
spodu pudła. Figurek było dużo. Ilustrowały one ruchami tekst śpiewanych kolęd.
W latach powojennych chłopcy chodzili jeszcze ze szopką, jednak wyposażenie jej
nie było już tak atrakcyjne i bogate. Figurki były nieruchome, najczęściej
papierowe, kupowane na jarmarkach lub w sklepach małych miasteczek. W szopce
paliła się jedna lub dwie świeczki, chłopcy śpiewali powszechnie znane kolędy,
w odwiedzanych domach otrzymywali jabłka i orzechy, pieczywo świąteczne,
rzadziej pieniądze.
W Nowy Rok od świtu czterech lub pięciu
parobków chodziło po wsi z długimi batami zakończonymi rękawami. Podchodzili
oni pod okna gospodarzy i na komendę trzaskali z batów, składając w ten sposób
życzenia noworoczne na obfity urodzaj. Gospodarz wychodził na próg domu i
częstował ich wódką. Parobcy obchodzili z powinszowaniem wszystkich gospodarzy
swojej wsi.
Ludność
Kujaw podobnie jak całej Polski, od wieków szczególną czcią i nabożeństwem
otacza Matkę Bożą. W wyobrażeniach mieszkańców wsi, Matka Boska uważana
była za litościwą opiekunkę ludzi i ich spraw codziennych, za pośredniczkę
między człowiekiem a Bogiem - jej synem, Jezusem Chrystusem. Jak pisze Zygmunt
Gloger, szczególne nabożeństwo miał do niej Bolesław Krzywousty, Władysław
Łokietek i prawie wszyscy pozostali królowie za wyjątkiem Sasów i Stanisława
Augusta. Wszystkie święta Bogurodzicy obchodzone były uroczyście, ale
najbardziej uroczyście obchodzony był i chyba jest 2 lutego Jako dzień Matki
Boskiej Gromnicznej (dawniej Oczyszczenia Najświętszej Maryji Panny), który
ostatecznie kończy okres Bożego Narodzenia. Tego dnia w kościele święci się
świece. Dzieje się tak - jak pisze Oskar Kolberg - na pamiątkę gdy: "Symeon
trzymając zbawiciela na ręku swoim powiedział: Ty jesteś światłość ku
oświeceniu pogan". Zgodnie z dawnym zwyczajem, te poświęcone
świece zabierano do domu i zapalano jako ochronę przed niebezpieczeństwem, dla
ochrony przed burzą i gromami (piorunami), stąd wywodzi się nazwa świec - "gromnice"
i samego święta. Zapalano gromnicę w ostatniej chwili życia i podawano
konającemu na znak wiary, i aby zło nie miało do niego dostępu, tak jak przy
chrzcie zapaloną świecę za dziecko, trzymali chrzestni rodzice. Nie do
pomyślenia było używanie gromnicy do oświetlania pomieszczeń. Jeśli w czasie
procesji gromnica zgasła, a w tym czasie nie było wiatru, uważano to za złą
wróżbę. Dawniej ludność Kujaw podobnie jak innych regionów przypisywała
gromnicy siłę magiczną i chroniącą chroniącą od nieszczęść ludzi i ich dobytek.
Podczas burzy zawsze zapalano gromnicę i stawiano ją na stole, wokół którego
gromadzili się domownicy, a ojciec rodziny odczytywał ewangelię św. Jana.
Wierzono, że gromnica ma moc uzdrawiającą i dlatego przy bólu gardła
trzykrotnie okadzano chore miejsce. Gdy bolała głowa, jako lekarstwo stosowano
przypalanie włosów gromnicą, która miała być skuteczna przy leczeniu tworzących
się wrzodów. W połowie zimy, około dnia Matki Boskiej Gromnicznej, wilki
włóczyły się stadami po kujawskich lasach i polach. Polowano na nie wyjeżdżając
saniami z prosiakiem, który kwikiem zwabiał wygłodzone zwierzęta. Bywało, że
wilki goniły myśliwych aż za podwórzec dworski. Wśród ludu dniała wiara w to,
że gromnica odstrasza wilki. W sąsiednim powiecie toruńskim opowiadano legendę,
że Matka Boska, idąc przez las, została napadnięta przez wilki, które na widok
płonącej gromnicy rozbiegły się. Powszechne było wierzenie, że jeżeli w dzień
Matki Boskiej Gromnicznej pada deszcz, to prędko nadejdzie wiosna. Natomiast
jeśli dzień jest słoneczny, to wiosna przyjdzie późno, co znalazło odbicie w
mądrościach ludy - przysłowiach. Lutowe przysłowia związane z dniem Matki
Boskiej Gromnicznej, przepowiadają pogodę, jak również odnoszą się do urodzaju.
Przy niewielkim zróżnicowaniu znane są w Wielkopolsce, na Pomorzu, jak i na
Kujawach. Powiadają one: "Na Gromnicę masz zimy połowicę",
"Na Gromnicę łataj bracie rękawice", "Gdy na Gromnicę z dachu
ciecze, zima się jeszcze przewlecze".
Kolejnym
szeroko praktykowanym na Kujawach zwyczajem było tzw. "wywożenie
młodych mężatek lub żeńcowych". Obchodzono ten zwyczaj w
Popielec, pierwszy dzień postu. Na skutek nacisków Kościoła Katolickiego,
który uważał, że zwyczaj uwłacza powadze postu, obrzędy zaczęto obchodzić w
zapustny wtorek. Zwyczaj ten był formą inicjacji, polegał on na przyjęciu
świeżo poślubionych kobiet do grona mężatek. Podkreślał więc zmianę statusu
społecznego kobiet. Kobiety stroiły wóz w płachty, chustki, wstążki, firanki i
sosnowe gałęzie. Same przebierały się w rozmaite stroje, często zabawne. Jedna
z nich tzw. śmieszka trzymała w ręku kij, opasana była torbami i udawała
przekupkę. Wszystkie kobiety przebierały się w stare zniszczone ubrania męskie
i kobiece. Później kobietom zaczęli również towarzyszyć przebrani mężczyźni.
Byli oni ubrani w kożuchy i trzymali w rękach słomiane miotły. Mieli pilnować,
żeby mężatka nie uciekła i dojechała do karczmy, gdzie goście bawili się i
tańczyli.
W trakcie
wesela przed oczepinami przebierańcy odgrywali serię zabawnych scenek.
Występowali zwykle goście przebrani za "babę",
"dziada", "golibrodę", "Cygana",
"wróżkę", "rybaka", "Żyda" i "zwierzęta".
Postacie te targowały się o wieniec panny młodej. "Golibroda"
czernił panu młodemu węglem brodę, a następnie próbował go ogolić.
"Rybak" udając, że łowi ryby łapał na wędkę co smaczniejsze kąski ze
stołu. "Baba" przynosiła prezenty symbolizujące obowiązki
przyszłej małżonki. Na koniec "Żydzi" sprzedawali
wieniec panny młodej panu młodemu.
Na Wielkanoc, tak jak w całej Polsce robiono na
Kujawach palmy i niesiono je do poświęcenia w Kościele. Nie były
one zbyt ozdobne, zwykle wyrabiano je z gałązek wierzby z baziami, które
obwiązywano wstążką. Poświęcone palmy zanoszono na groby w Dzień Zaduszny,
używano ich także do odpędzania "złych mocy" w domu.
Następny rekwizyt to drewniane kołatki, z którymi chłopcy biegali
i robili hałas. Używane one były w Wielki Piątek ich używanie związane było z
liturgią kościelną, która wprowadzała drewniane kołatki zamiast dzwonów. Przed
Wielkanocą na jarmarkach pojawiały się drobne święcone elementy dekoracyjne,
takie jak baranki z cukru lub gliny. Malowano również jajka na
Wielkanoc. Na Kujawach były to kraszanki, czyli jajka malowane
jednobarwnie bez wzorów. Gotowano je w łupinach cebuli na kolor brunatny lub w
korze olchowej, dębowej czy w oziminie. Pisanki zdobiono również rozpuszczonym
woskiem przy pomocy pędzelka. Wzory były najczęściej geometryczne. W pierwszy
dzień Świąt Wielkanocnych odbywały się tzw. przywoływki. W
Niedzielę Wielkanocną młodzi kawalerowie wchodzili na wysokie drzewa i
wywoływali wierszowanymi formułami dziewczyny ze wsi, wywołane nazajutrz miały
być oblane wodą. Wywoływano także imię chłopaka, który miał je wykupić. W
Poniedziałek Wielkanocny przywoływki kończyły się Dyngusem.
Powszechnym
zwyczajem zielonoświątkowym był wybór "króla pasterzy". Zostawał nim ten
pasterz, który jako pierwszy rano wyprowadził bydło na pastwisko. Dziewczęta
obdarowywały "króla" i "królową"
wieńcem. Królewskiej parze ofiarowywano w darze "królowej" wstążki i
pierścienie, a "królowi" kwiaty, guziki i pióra do czapki lub
koszuli. Zwyczaj ten odbywał się często przy krzyżu lub figurze przydrożnej.
"Król" mianował kilku innych pasterzy swoimi urzędnikami.
Najważniejszym z nich był marszałek. Po wyznaczeni wszystkich grupa w
uroczystym pochodzie udawała się do karczmy na ucztę.
W wigilię
dnia Świętego Jana dziewczyny wykonywały wianki, które
puszczały potem na wodę wróżąc sobie zamążpójście. Były to małe wianki z
różnych kwiatów i ziół z umocowaną pośrodku świeczką. Czasami do wianka
dołączony był napisany na kartce adres dziewczyny. Innym zwyczajem było rzucanie
na dach chaty liści łopianu, które miały moc odpędzania czarownic. W
święto Matki Boskiej Zielnej zanoszono bukiety zbóż, kłosów i ziół do
poświęcenia w kościele.
Zjawiskiem
wyjątkowym w obyczajowości są praktykowane do dziś zwyczaje zapustne. Związane
ściśle z przełomem karnawałowo-wielkopostnym, dzieją się u progu życiodajnej
wiosny i w istocie swej zawierają akcenty zaklinania urodzaju, zapewnienia
wszelkiego dostatku, a przede wszystkim wypędzenia złych mocy siły. Symbolika
obrzędu zawierała dwa poziomy działań magiczny i społeczny. Pierwszy z nich
odzwierciedlały barwne i głośne korowody zapustnych przebierańców na
czele z maszkarami zwierzęcymi, które od "tłustego czwartku",
a zwłaszcza we wtorek zapustny obchodziły wsie zbierając datki, składając
domownikom życzenia wszelkiej pomyślności, zapraszając przy tym do karczmy na
zabawę podkoziołkową, która kończyła czas wiosennych zabaw. Symbolikę samych
postaci podkreślały ich kostiumy, cechujące się kosmatością, która w kulturze
ludowej oznaczała bogactwo (słomiany niedźwiedź, słomiane powrósła, opasujące
różne postacie, kożuchy wywrócone runem na wierzch).
W żniwa odbywał się tzw. frycowe.
Zwyczaj ten miał charakter inicjacji i polegał na przyjęciu do grona kosiarzy
młodych mężczyzn, którzy mieli po raz pierwszy kosić zboże. Tzw. "marszałek"
egzaminował młodzieńców (fryców) ze znajomości części kosy i sprawdzał czy
dobrze koszą zboże. Dla fryców przygotowywano wieńce, dziewczęta ozdabiały
również kosy bukietami. Zwyczajem wieńczącym pracę było wieńcowe, inaczej "okrężne"
czyli dożynki. Ich najbardziej istotnym elementem były wieńce. Obecnie
sztuka wykonywania wieńców ewoluuje, są to obecnie złożone kompozycje ze zbóż,
warzyw i owoców przybierające różne kształty. Na Kujawach zdarzało się, że
rolnicy formowali z ostatniego snopa zboża babę żniwną, którą wywożono na wozie
za granicę wsi i polewano wodą.
Magiczny
sens dopełniały głośne dzwonki mające odpędzać wszelkie zło, a
szczególnie zimę. Drugi element obrzędu, wspomniana zabawa podkoziołkowa
zawierała bardzo wyraźne akcenty społeczne. Była ona publiczną okazją, wręcz
sceną, na której musieli pojawić się wszyscy młodzi ociągający się dotąd z
zamążpójściem lub ożenkiem. Młode panny przez cały rok zbierały drobne monety,
by każdorazowo na znak tancerza, swojego partnera rzucać je na talerz stojący w
eksponowanym miejscu, zwykle przed kapelą. Tym datkiem dziewczyna kupowała
prawo do zatańczenia z chłopcem.
Zwyczaj
chodzenia z "Kozą" przetrwał na Kujawach do dziś. Zapusty kończą
czas karnawału, a środa popielcowa rozpoczyna okres 40-dniowego postu.
Sześciotygodniowy okres wielkiego postu zgodnie z zaleceniem kościoła to czas
żalu, smutku i rozmyślań o sprawach doczesnych. Trudno jednak było wytrzymać
przez długie tygodnie bez rozrywek, więc ich potrzeba znajdowała ujście w
zwyczajach "półpościa", który przypadał na trzecią
niedzielę wielkiego postu. Jak pisze Oskar Kolberg, w tradycyjnej obrzędowości
Kujaw, z okresem półpościa związane było tłuczenie glinianych garnków
napełnionych popiołem. Wesoła kompania młodych mężczyzn rozbijała je o
drzwi chat, w których mieszkały dziewczęta na wydaniu. Czasami rzucano je pod
nogi przechodniom. Niekiedy przeciągano w poprzek drogi lub ulicy powrósła
słomiane na kształt girlandy z zawieszanym pośrodku garnkiem z popiołem. Ten
garnek rozweseleni chłopcy rozbijali kijami w momencie przechodzenia kogoś
nieznajomego. Potem sytuacja powtarzała się. Gdy ktoś, a zwłaszcza dziewczęta,
chciał uniknąć przykrej niespodzianki, mógł się wykupić dając kilka groszy na
wódkę. Gdy drzewa zaczynały budzić się do życia, topiono słomianą kukłę
symbolizującą śmierć i złą zimę. Było w zwyczaju, że przebraną w damski strój
kukłę, nazywaną Marzanną wynoszono przy udziale całej wsi nad
rzekę, staw czy jezioro. Wypowiadano przy tej okazji wierszyk:
"Marzanno, Marzanno, ty zimowa panno w wodę cię
rzucamy, bo wiosnę witamy."
Z ceremonią
topienia kukły łączyły się różne przesądy. Po utopieniu Marzanny należało
szybko wrócić do domu i nie oglądając się za siebie uważać, aby po drodze nie
potknąć się i nie przewrócić, bo groziło to chorobą lub nawet śmiercią. Poza
Marzanną znano niegdyś zwyczaj chodzenia z "gaikiem-maikiem",
który z wiosną po wsiach obnosiły dziewczęta. Później często ten zwyczaj
łączono z Marzanną. Gdy utopiono symbol zimy, cały orszak wracał z gałęzią
sosny lub świerku przybraną wstążkami, świecidełkami, papierowymi kwiatami. Tą
gałąź zwaną "gaik-maik" nosiła dziewczyna ubrana jak królowa wiosna
na biało, z wiankiem na głowie. Orszak, któremu towarzyszyła muzyka odwiedzał
wszystkie chałupy we wsi, składał życzenia i śpiewał pieśń:
"Do tego domu wstępujemy,
zdrowia, szczęścia, winszujemy,
zdrowia, szczęścia i wszystkiego
od Jezusa, od samego, na ten nowy rok,
co go nam pan Bóg dał.
Nasz gaik zielony, pięknie ustrojony!".
zdrowia, szczęścia, winszujemy,
zdrowia, szczęścia i wszystkiego
od Jezusa, od samego, na ten nowy rok,
co go nam pan Bóg dał.
Nasz gaik zielony, pięknie ustrojony!".
Tradycje
i obrzędy związane z obchodami Świąt Wielkanocnych na Kujawach przypominają
zwyczaje obchodzone w całej Polsce. Jest jednak obrzęd, który występuje w
niewielu regionach naszego kraju. W Niedzielę Wielkanocną odbywa się na
Kujawach zwyczaj zwany "przywołówką". Tego dnia chłopcy
z wysokiego drzewa lub dachu stodoły, a obecnie z ambony wywołują imiona
dziewcząt, w formie tradycyjnych rymowanek, ogłaszając ile wody dla każdej z
nich nazajutrz przeznaczają. Na koniec oznajmiają imię i nazwisko tego, który
przyjdzie do wywołanej dziewczyny z dyngusem. Przywołówki zachowały się do dziś
w inowrocławskiej dzielnicy - Szymborze, kontynuowane 1834 r. przez Klub Kawalerów.
A oto fragmenty zapisów z Księgi Stowarzyszenia Klubu Kawalerów w Szymborzu:
"PRZYWOŁÓWKI"
"A teraz prosimy szanowne panie i szanownych
panów, aby nam nie przeszkadzali i w spokoju wysłuchali tego, co nastąpi. A
która z pań nie będzie zadowolona niech sobie przypomni zaszły rok, czy
przypadkiem na to nie zasłużyła (...)"
"U pana Adamiaka jest panienka Władzinka - dla
niej miskę wody, 5 tabakierów do zażywania i kupę chrustu do podrapania
(...)"
"Pod numerem 58 jest panienka Pelasia - Bałtyk
wody i furę żużli z fabrycznej kuźni (...)".
"Pod numerem 79 mieszka Tereska. Potrzeba dla
niej trzy faski wody. Niech śpi, niech się nie boi, bo za nią Bogdan stoi. Ten
ją wykupi. Ten się co kwartał goli, bo go broda boli - pustelnik szymborski
(...)".
"Na zakończenie dzisiejszej uroczystości
przypominamy wam panienki, że dyngus w myśl uchwały Komitetu Kawalerskiego
rozpoczynamy o godz. 6 rano. Przypominamy, byście się nie kryły po kątach, ale
w spokoju drzwi otwierały i czekały na pokropienie wodą komitecką (...)".
Źródło: http://szkola.interklasa.pl/f013/zwyczaje.html
Czy wszyscy pamiętacie, jak wygląda strój kujawski?
Strój kujawski podkreśla wyraźnie
odrębność regionalną. Do szczególnie ulubionych kolorów należy szafirowy.
Do
kobiecego stroju należy szafirowy kaftanik oraz noszony na różnobarwnych spódnicach
fartuch. Fartuch jest koloru czerwonego, zdobiony białym haftem. Na głowie
kobiety znajduje się czepiec. Dawniej dziewczyny nosiły długi warkocz spleciony
z tyłu. Ozdobą szczególnie cenioną na Kujawach
są czerwone korale.
Autorka: Joanna Strzelecka na
podstawie lektury: „Zapisane w pamięci. Opowieści o polskiej kulturze ludowej”
Krzysztofa Brauna.
Źródło: Dodatek Regionalny „ Obiektyw” (Gimnazjum w Złotnikach Kuj.) i „Szkolniak” (SP Gniewkówiec) II/2007
Cechy gwar kujawskich
Gwary kujawskie należą do typu gwar
wielkopolskich i charakteryzują się brakiem mazurzenia (tzn.
zachowują spółgłoski sz, ż, cz). Nawiązują również pewnymi
cechami do gwar mazowieckich formami, me (mię), my (mi);
końcówką: - amy (jabłuszkamy, różkamy, z druchnamy).
Samogłoska a - występuje zgodnie z językiem ogólnopolskim jak a (dasz) albo z pochyleniem do o np. borszcz; przed n, m występuje o lub ó nora, nóm. Powyższa cecha nawiązuje do wysiewy języka polskiego w XVI wiekuT
Samogłoska e = ma dwie formy: np. jeden, niech, albo y lub i np. dobrygo, sicie. Również ta cecha obrazuje dawniejsze zjawisko w języku polskim.
Samogłoska o, ó = o brzmi w zasadzie jak ogólnopolskie o, może jednak przejść w dwugłoskę ło (w zapisie przyjęto ze względów technicznych formę uo) na początku wyrazu: uokno, lub po spółgłosce: kuościól itp. Jednak nie stanowi to reguły.
Ogólnopolskiemu ó - odpowiada na Kujawach dźwięk pośredni między u - o (w pisowni znak o) np. dom, ón.Nie jest to regułą.DIatego spotykamy wymowę domu obok domu itp.
Samogłoska u - na początku wyrazu u poprzedza często element wargowy w postaci zredukowanego h uupije
(wymowa łupije).
Samogłoska i — na początku wyrazu często poprzedzana jest
jotajjidzie. '
Samogłoski nosowe ą, c — najczęściej rozkładają się na element ustny: n, ó, m:bende, beńdziesz, skńnd, rence. Nie ma tutaj zdecydowanej reguły. Na końcu wyrazu - c traci nosowośe, - ą rozkłada się na - om, - óm:twojom, jóm itp.
Źródło: http://www.interklasa.pl/portal/dokumenty/f022/4/cgk.html
Kujawiak (taniec)
Kujawiak to polski taniec ludowy, pochodzący z Kujaw. Wywodzi się z kujawskich obrzędów weselnych.
Jest tańcem spokojnym w metrum 3/4. Polega na chodzie w rytmie ćwierćnut na lekko ugiętych nogach. Nastrojowa, liryczna melodia nadaje mu zalotny charakter. Kroki taneczne oparte są głównie na łagodnym chodzie i obrotach, jedynie muzyczne akcenty na koniec frazy podkreślane są przez mocniejsze przytupywania.
Podstawowe kroki w kujawiaku to: równy, z dołu, z góry, trójkrok chodzony (w jednym takcie wykonuje się trzy kroki taneczne). Figury Kujawiaka to: śpiący, od się-do się (odsibka), kolebany i 4 kierunki wirowania.
Jego nazwa po raz pierwszy pojawiła się w 1827 roku. Ludowe nazwy tego tańca, to śpiący i kolebany. Najstarsze opracowanie kujawiaka pochodzi z ok. 1830. Znane są opracowania m. in. Henryka Wieniawskiego. Muzyka w kujawiaku jest liryczna i nastrojowa, często w tonacji minorowej.
Niektórzy mówią, że melodia tego tańca odzwierciedla kujawski krajobraz – szeroki i spokojny. Ruchy taneczne są wolne, posuwiste, pary spokojnie się obracają i lekko kołyszą.
Źródło: Słownik muzyki, red. W. Marchwica, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2006.
Inowrocławskie przywołówki
![]() |
Szymborscy kawalerowie (Fot. Dominik Fijałkowski "Gazeta Pomorska") |
W pierwszy
dzień Wielkanocy, podczas tradycyjnych przywołówek w Szymborzu, dawnej wsi, a
obecnie dzielnicy Inowrocławia na Kujawach, kawalerowie będą wychwalać zalety i
wytykać wady miejscowych panien.
Tradycja organizowania
przywołówek sięga 1832 r. Organizowana jest przez Klub Kawalerów, którego
najbardziej znanym członkiem był urodzony w Szymborzu młodopolski poeta Jan
Kasprowicz (1960-1926). Słynny poeta z kawalerskim stanem zerwał w wieku 26
lat.
W
wielkanocną niedzielę o zmierzchu kawalerowie w towarzystwie orkiestry
przychodzą nad staw, gdzie ustawiona
jest specjalna ambona, z której są wykrzykiwane rymowanki pod adresem panien na
wydaniu. Kawalerowie opisują zalety i słabostki dziewczyn. Na pochlebny wierszyk
mogą liczyć tylko panny, które wcześniej zostały "wykupione" przez
swych narzeczonych.
Kawalerowie
zapowiadają też, do których panien przyjadą po dyngusie. Wołają na przykład:
"Pod numerem piątym u Kowalskich jest piękna panienka, na imię ma
Kasieńka. Trzeba na nią wylać dzbanek wody. Niech śpi spokojnie, niech się nie
boi, bo Zenek za nią stoi, ten ją wykupił".
Panny, za
którymi się nikt nie wstawił, muszą się liczyć z "krytyką". Kiedyś
pod adresem takich dziewczyn ze specjalnie ustawionej drewnianej ambony padały
kąśliwie i niewybredne rymowanki. Obecnie coraz częściej dostaje się kawalerom,
którzy nie angażują się życie klubowe i organizację przywołówek.
Teksty
przywołówek układają kawalerowie zrzeszeni w klubie. Przez dwa tygodnie przed
świętami przyjmują w swojej siedzibie chłopaków, którzy są gotowi
"wykupić" swoje sympatie.
Obrzęd chodzenia z kozą
![]() |
Tuczyńska koza na korytarzu złotnickiego gimnazjum (Fot. M.M.) |
Pod koniec
występu kolędnicy skandowali:
Gdzie koza chodzi – tam żytko rodzi,
Gdzie jej tropy – powstają kopy,
Gdzie zwróci rogi – wznoszą się
stogi.
Do czasów
współczesnych obrzęd ten przetrwał na Kujawach, głównie w Inowrocławiu, Zakrzewie,
Janikowie i Lubrańcu oraz w okolicach wsi:Jordanowo II, Grabie, Ludzisko, Opoki, Przybranowo, Służewo, Osieciny.
W naszej gminie od dziesiątek lat znana jest koza tuczyńska (z Tuczna).
W naszej gminie od dziesiątek lat znana jest koza tuczyńska (z Tuczna).
W skład kozy
kujawskiej wchodzą:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz